4 dni temu na stronie internetowej radia Zet pojawił się artykuł „Zawsze przygotowani „na jutro”. Samowystarczalni w obliczu wojny” będący swoistą próbą opowiedzenia o tym, kim są preppersi. Przy tworzeniu tekstu posiłkowano się opiniami i wypowiedziami Dowódcy Szwadronu Pabianice – Jacka Sobieskiego, autora szkoleń o nazwie „Preppers Wyklęty”.
Chciałbym powiedzieć nieco więcej o postaci Jacka Sobieskiego, jednak poznałem go dopiero dzięki artykułowi Pani Agnieszki Zaręby z radia Zet. Jeśli chodzi o same szkolenia „Preppers Wyklęty”, tutaj też za dużo o nich wam nie powiem, bo nie znalazłem żadnej strony internetowej o takiej nazwie, albo w ogóle jakieś strony internetowej dla preppersów reklamującej / zbierającej wpisy na te szkolenia. Nawet szukając w Google, dosłownie jedynymi wynikiem jest ten tekst z radia i fanpage na Facebooku:

Szkolenie nie ma swojej dedykowanej strony internetowej. Trochę dziwne, ale ok, jest Facebook! Tam się dowiadujemy, że fanpage został utworzony zaledwie miesiąc temu, bo 6 marca 2022. To dalej za mało informacji.

Nie udało mi się znaleźć żadnych innych stron piszących o szkoleniach „Preppers Wyklęty” ani zaproszeń na to szkolenie, ani recenzji i relacji jak tam było. Tym samy, za dużo nie mogę o nich wam opowiedzieć. Podrzucam tutaj link do ich profilu, jeśli chcecie przejrzeć ich posty i już przechodzimy do tego tekstu z radia Zet:
Co pisze o preppersach radio Zet?
O tym, że prepping przeżywa odrodzenie, o tym, że nie można ich mylić z fanami survivalu (no ale przecież można jarać się zarówno preppingiem, jak i survivalem, co nie?), wspomniany jest atak Rosji na Ukrainę czy też pada stwierdzenie, że dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie ujawniać innym, że jest się preppersem i ma skitrane pod łóżkiem zapasy na czarną godzinę. Tekst jest bardzo ogólny i czyta się go prawie że duszkiem, toteż zachęcam do zapoznania się z nim (link dałem już na początku tego tekstu).
W sumie tekst wyszedł całkiem ciekawy i jak już wspomniałem, zachęcam do przeczytania, chociaż sam uważam, że niektóre stwierdzenia mogą być trochę krzywdzące albo też mało zrozumiane.
Mam wrażenie, że niektóre fragmenty nie są do końca powiązane z byciem preppersem. Np. Pan Jacek porusza temat, żeby być zawsze przygotowanym i mieć oczy dookoła głowy, przy tym opowiada, jak na wakacjach w Izraelu fotografował rejestracje samochodów, którymi jeździł i dzięki temu udało im się namierzyć kierowcę, który miał ich zgubione dokumenty.
Druga historia jest dla mnie, jeszcze mniej zrozumiała. Pan Jacek opowiada o tym, jak dogadać się i handlować w sytuacji kryzysu, przytaczając przy tym historię, jak w Jordanii dwie polki weszły na prywatne nieoznakowane pole lokalnego działacza, a ten nie chciał ich potem oddać, twierdząc, że może zrobić z nimi, co zechce. Wtedy Pan Jacek dogadał się z mężczyzną i ten puścił te kobiety w zamian za kilka paczek papierosów.
Ok, rozumiem, o co chodziło, rozumiem przekaz, ale mam wrażenie, że zwykły zjadać chleba, czytając takie historie, nie wyobrazi sobie preppersa jako zwykłego ziomka, który po prostu zrobił sobie zapas leków i żarcia i nie odróżnisz go od zwykłego innego człowieka na ulicy. Tylko jakiegoś bohatera-komandosa, co ratuje ludzi z kryzysowych sytuacji. No a chyba nie o to chodziło?
Podobnie jak tekst: „Patriotyzm wpisany jest w DNA preppersów. Miłość do ojczyzny i chęć obrony kraju mają we krwi. Uczą się wzajemnie jak przetrwać i pomóc w wyzwoleniu państwa, gdy będzie taka potrzeba.” Szczerze, to pierwszy raz spotykam się z takim nastawieniem. Raz w tekście piszą o plecakach ucieczkowych, ukrywaniu swojego hobby i ogólnie robieniu wszystkiego, by jak najszybciej dać nogę, jak zrobi się gorąco; a za chwilę o walce za ojczyznę. Trochę to dla mnie wyklucza się nawzajem.
Dlatego też uważam, że ten tekst jest swoistą ciekawostką i tak należy go traktować 😉