Przejdź do treści
Strona główna » Historia przyszłości Koronawirus – recenzja książki

Historia przyszłości Koronawirus – recenzja książki

Historia przyszłości Koronawirus to pisarski debiut Michała Urbańczyka. Książka ukazała się 27 stycznia tego roku, więc jeszcze jest dość świeża. Jest to powieść science-fiction przedstawiająca wizję świata po pandemii koronawirusa. Oczywiście odpowiednio wyolbrzymioną i z dołożeniem wielu fikcyjnych wątków. Czy taki pomysł się sprawdzi? Oraz czy w ogóle wypada, pisać takie książki w momencie, kiedy nasi bliscy umierają z powodu COVID-19? O tym porozmawiamy sobie w tej recenzji. Zapraszam do przeczytania opisu książki od wydawcy i jedziemy z tematem:

Historia przyszłości Koronawirus – o czym jest książka:

Wybuch światowej pandemii na początku 2020 roku jest zwiastunem wielkich zmian w poukładanym życiu tatuatora Harolda Iwanova, który zamyka swoje studio tatuażu i wyrusza do stolicy Irlandii. Podróży nie ułatwia postępująca zaraza, stopniowo przeistaczająca rzeczywistość w prawdziwy koszmar. Okazuje się, że typowe objawy COVID-19 oznaczają coś znacznie gorszego, niż dotąd sądzono – niebezpieczną mutację, której nie da się zatrzymać…
Czy nowoczesna technologia ukryta w tajemniczym stroju pomoże stroniącemu od cudów współczesnego świata bohaterowi w starciu z zabójczymi skutkami nieznanego wirusa? Jaka przyszłość czeka rasę ludzką? I kto tak naprawdę jest odpowiedzialny za pandemię: tajne organizacje, biohakerzy, Bill Gates, a może… my sami?
„Historia przyszłości” to dopiero początek zbliżającego się końca. Jeżeli nie okiełznamy szaleńczego pędu to podobnie jak główny bohater na własnej skórze doświadczymy skutków zbliżającej się katastrofy.

Zastanawiałem się przez chwilę, co z nami będzie i nie znalazłem odpowiedzi. Ogromne koło zębate przeznaczenia przesuwające się za kurtyną teatru rzeczywistości zgrzytnęło, sypiąc rdzą. Wiedziałem, że właśnie jestem świadkiem historii, w której dokonuje się ważna zmiana. Czułem, że dotychczasowe życie nie będzie takie jak kiedyś.

Niezbyt dobry motyw na książkę przygodową

Cały czas borykamy się z problemem wirusa. Ludzie umierają, my tracimy swoich bliskich, jeszcze jesteśmy w żałobie albo sami otarliśmy się o śmierć i nagle pojawia się książka o koronawirusie. Książka de facto przygodowa, sensacyjna, która wykorzystuje pandemię jako tło fabularne. Nie wiem, czy to jest dobre albo, czy jest to na miejscu w tym momencie. Myślę, że może tutaj pójść spora dawka hejtu na autora, bo jednak nie uważam, żeby to był lekki temat i ogólnie temat do wykorzystywania w ten sposób. Cały czas śmiejemy się z tego, że amerykanie zaraz zrobią hollywoodzki film o brawurowej walce w covidem, naszpikowanej teoriami foliarzy itp., a tutaj coś takiego pojawia się na rodzinnym rynku. Wydaje mi się, że próba wykorzystania obecnych wydarzeń jako zachęcenia czytelnika do książki, może odbić się rykoszetem i zaszkodzić autorowi. Gdyby zmienić to na cokolwiek innego, nawet na oklepaną, ale bezpieczną marketingowo apokalipsę zombie, byłoby lepiej.

Tak to, nawet jeśli zaciekawiło mnie, jak pisze Michał Urbańczyk i mimo braków warsztatowych wierzę, że z czasem zacznie pisać jeszcze lepiej, to ciężko mi polecić znajomym ten tytuł. Książka jest w miarę dobrze napisana, akcja trzyma tempo, opisy są barwne i jakby jeszcze powalczyć z dialogami i niektórymi wątkami, to byłoby jeszcze lepiej. Sam autor też jest tatuatorem i mieszkał w Irlandii, więc wydaje mi się, że tutaj przelał dużo z siebie w głównego bohatera. Mimo wszystko, każdy gdzieś stracił kogoś bliskiego albo pandemia wpłynęła na jego życie, a tu nagle dostajemy książkę tego typu. Myślę, że wiele osób może się poczuć przykro / źle, czytając o tym, albo być w jakiś sposób zniesmaczonym.

Dosłownie wczoraj spotkałem kolejną osobę która straciła kogoś bliskiego z powodu covida, a tutaj na półkach księgarni widnieje „Historia przyszłości Koronawirus”… za wcześnie… zdecydowanie za wcześnie.