Przejdź do treści
Strona główna » Linus, Linux i historia przypadkowej rewolucji

Linus, Linux i historia przypadkowej rewolucji

Linus, Linux i książka? Czemu nie! Linus Torvalds po prostu dla zabawy. Historia przypadkowej rewolucji – takim oto tytułem przywitała mnie okładka tej pozycji. Tak, wiem, nie ocenia się książki po okładce, no ale: Linux? Jest! Linus? Jest! Coś tam o rewolucji? Też! Nawet pingwina Tuxa na okładkę wpakowali! Czyli jednym słowem, biorę.

Przyznaję, jestem fanem biografii, są interesujące, czasem zabawne, no i bardzo edukujące. A co może być bardziej edukujące niż biografia Torvaldsa?

Mało Linuxa w historii o Linuxie

Przysiadłem do tej pozycji, licząc na poznanie nowej historii Linusa, myślałem, że znajdę tu coś nowego, coś, co może zrobi ze mnie fana Linuxa? (którym może gdzieś tam jestem i jakieś distro przetestuję, ale i tak siedzę na Windowsie), albo że po prostu dostałem książkę, którą warto polecić i po prostu będzie fajna? Cóż, jeżeli też macie takie nadzieje widząc ową pozycję w księgarni, schowajcie te nadzieje do kieszeni. W tej książce jest bardzo mało o Linusie Torvaldsie, a o Linuxie jeszcze mniej. Nie jestem zły na Davida Diamonda, bo pisze dobrze i czyta się naprawdę szybko, o wiele bardziej zawiodłem się na samej historii… czy też opowieści? Jak zwał tak zwał.

Jeżeli będziecie naprawdę szaleni tak jak ja i zabierzecie się za lekturę tego dzieła, nie liczcie na garść ciekawostek, którym będziecie w stanie wręcz zarzucać wszystkich kolegów przy piwie. W zamian dostaniecie wyrywki z życia Linusa: o tym, że kupił sobie taki samochód albo inny, że jechał autostradą i jego córce bardzo chciało się siku (serio, to jest w tej książce), albo o tym, że jego żona wyrwała go na randkę, pisząc do niego maila. Pamiętajcie, to były czasy systemu Minix oraz wynalazcy i konstruktora znanego jako Sir Clive Marles Sinclair (to nazwisko warto znać, a jeżeli nie wiecie, kto to dokładnie był i co zrobił, to kiedyś machnę o nim wpis), więc napisania maila było wyczynem! Przyznaję, fragment z randką i może jeszcze ze trzy inne, ratują trochę historię przypadkowej rewolucji.

Linus, Linux i… gdzie ta rewolucja?

Książka ma właśnie taki tytuł, a nie inny, rewolucja! Historia! Cokolwiek… A tutaj dostajemy po prostu luźne gadki Linusa i Davida o piwie, kopulacji i saunach. Nie da się ukryć, pozycja ta przybliża postać Linusa, wyjaśnia parę nietaktów, które popełnił, jak chociażby to sławne „My name is Linus Torvalds and I am your god”, czy też pokazuje jakim bólem w tyłku mogą być inni programiści, ludzka ignorancja i polityka.

Nie taki Linus straszny jak go malują

Chciałbym powiedzieć, że „Linus Torvalds po prostu dla zabawy. Historia przypadkowej rewolucji” (kto takie tytuły wymyśla?), jest kiepską książką, że jest w sumie tak o niczym, dwóch facetów siedzi i gada co im ślina na język przyniesie, rozdrabnia się na setki mało ważnych wątków i nie ma żadnej puenty. Kompletny brak jakiejś warstwy edukacyjnej, przekazu, motywacji, nie wiem, tego „czegoś”, czego oczekuję po przeczytaniu książki. Że będzie bardziej emocjonująca niż wypicie porannej herbaty. No i fakt, że Linus dalej życie (i oby żył nam jak najdłużej) sprawia, że książka nie ma jakiegoś zakończenia, jest po prostu urwana w pewnym momencie i widzimy tylną okładkę.

Linus Linux i całkiem udana książka

Jednak jest też druga strona medalu, bo czego bym złego o tej pozycji nie powiedział, ile bym wam tutaj nie marudził, to nie mogę przeoczyć tego faktu, że czytało się szybko, przyjemnie, no i jakoś nie mam wrażenia, że kompletnie zmarnowałem ten czas.

Więc jeżeli liczycie na super rozbudowaną historię waszego guru, zapomnijcie, to nie jest taka książka. Natomiast, jeżeli nie macie nic do roboty, książka wręcz leży przed wami, to czemu nie? Zdecydowanie lepsze to niż marnowanie czasu na oglądaniu śmiesznych kotków na youtube czy czegoś podobnego.

Po prostu dla zabawy. Historia przypadkowej rewolucji.
Oryginalny tytuł: Just for Fun: The Story of an Accidental Revolutionary: Linus Torvalds.
Linus Torvalds, David Diamond
Wydawnictwo: K.E. Liber
Ilość stron: 236

Jeżeli jednak chcielibyście przeczytać biografię, która da nieco do myślenia, sięga po naprawdę interesujące tematy i podchodzi do nich nieco bardziej szczegółowo, no to nie pozostaje mi nic innego jak polecić tytuł, który wciągną mnie w świat biografii:

“Pan raczy żartować, panie Feynman!”. Przypadki ciekawego człowieka

Fizyka, wojna, budowanie bomby atomowej, spotkania z Einsteinem! Może nie jest to książka o wspaniałym programiście, ale z pewnością jest to wspaniała biografia. Tak że polecam ją każdemu, nawet osobie, która nigdy wcześniej po biografie nie sięgała.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *