Wracamy do twórczości Alexandra Freeda! Wcześniej recenzowałem dla was „Kompanię Zmierzch”, która również była umieszczona w uniwersum Gwiezdnych Wojen, a teraz przyszedł czas na świeżynkę jaką jest seria „Eskadra Alfabet”.
Star Wars: Eskadra Alfabet – nowa książkowa seria w świecie Gwiezdnych Wojen

Śmierć Imperatora spowodowała chaos. Mimo zwycięstwa Sojuszu Rebeliantów w bitwie o Endor, siły imperialne nie złożyły broni – poszczególni dowódcy karnie wypełniają ostatnie rozkazy Palpatine’a, inni zaś próbują wykroić sobie swój kawałek galaktyki. Świeżo utworzona Nowa Republika musi zatem nie tylko stworzyć nowe struktury administracyjne, ale także zażegnać wcale niemalejące zagrożenie militarne.
Agent Wywiadu Nowej Republiki, Caern Adan, pragnie zneutralizować groźbę, jaką jest jeden z imperialnych pułków myśliwców, niesławne Skrzydło Cienia.
Dysponując małymi zasobami, werbuje do współpracy imperialną dezerterkę, Yricę Quell. Czy jednak pilotka odnajdzie się w szeregach byłych wrogów? Czy zdoła nawiązać współpracę z osobami, które jeszcze przed chwilą znajdowały się po przeciwnej stronie barykady? I – co najważniejsze – czy jest gotowa stawić czoło swoim byłym towarzyszom?
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Eskadra Alfabet to uczta dla fanów maszynerii i bitew w kosmosie
Na bok poszły miecze świetlne, moce i Jedi. W tej książce obserwujemy losy zwykłych pilotów, w zwykłych maszynach. Chociaż tą zwykłością bym tak też nie przesadzał, bo o ile nie ma tutaj mocy i paranormalnych umiejętności, tak są piloci, których spokojnie możemy nazwać asami kosmosu. Jak właśnie „Skrzydło Cienia” – elitarna grupa pilotów TIE, z którymi przyjdzie się mierzyć naszym bohaterom.
Jak pokonać niepokonany oddział?
Stworzyć mu konkurencję!
Na taki też pomysł wpada Caern Adan i postanawia zebrać drużynę indywiduów, by stworzyć z nich całkowicie nową eskadrę Republiki. Ta nowa grupa zostanie właśnie obarczona wręcz samobójczym zadaniem, polegającymi na wytropieniu i zniszczenie zagrożenia, jakim jest wspomniane już Skrzydło Cienia. Tutaj na scenę wchodzi właśnie Yrica Quell – imperialna dezerterka, która nie dość, że ma dowodzić całą „Eskadrą Alfabet”, to jeszcze stworzyć z tych skłóconych ze sobą pilotów, drużynę gdzie jeden za drugiego w ogień by skoczył!
Powolny start a potem skok w nadświetlną!
Książka rozkręca się w dość powolnym tempie. Wprowadzamy bohaterów, przeciwników, wątki, jednostki i różne relacje między grupami i osobami. Trwa to dość długo i na początku może nam się dłużyć, ale taki już styl ma Alexander Freed, tak samo było też przy „Kompanii Zmierzch” a koniec końców okazała się świetną książką.
Podobnie jest z „Eskadrą Alfabet”, jak już przebijemy się przez te pierwsze rozdziały, to potem tak jesteśmy w to wszystko wkręceni, że książka czyta się sama.
Doceniłem opisy wszystkich bitew, manewrów i maszyn. Nawet bardziej nich postaci czy planet. Freed potrafi dobrze opisywać militarne aspekty Gwiezdnych Wojen i to mu się chwali. Fabuła też z czasem rozwinęła swoje skrzydła i dlatego z przyjemnością mogę wam napisać, że „Star Wars: Eskadra Alfabet” to dobra książka i spodoba się wielu fanom science fiction.
Nie muszą nawet być fanami Star Wars żeby cieszyć się tym tytułem 😉
Książka dostępna na stronie Wydawnictwa Olesiejuk