Przejdź do treści
Strona główna » Ziarno Światła – Zachwianie wiary i zaskakująco dobra książka

Ziarno Światła – Zachwianie wiary i zaskakująco dobra książka

Ziarno Światła – Zachwianie wiary to drugi tom w serii o Posthumusie Piątym, którego mogliście już poznać z książki Ziarno Światła – Przebudzenie.

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z tomem pierwszym, to ja was do tego, jak najbardziej zachęcam, ale nie zmuszam, bo uwaga:

Zachwianie wiary dzieje się jakieś 500 lat po wydarzeniach z pierwszej książki, więc znajomość tamtej, nie jest obowiązkowa by dobrze bawić się podczas czytania. Jak już jesteśmy przy zabawie z czytania, to ta tutaj jest naprawdę przednia i w tej recenzji opowiem wam, za co polubiłem ten tytuł, oraz co bym jednak poprawił.

Teotryta ludzkiego pochodzenia, Posthumus Piąty, odbywa karę na zapomnianym, pełnym niebezpieczeństw Widmowym Świecie. Skazany na wygnanie przez własnych braci musi zmierzyć się z monstrami obcej planety, ale i echami ponurej przeszłości. Długo wyczekiwana okazja do ucieczki sprawia, że młody Teotryta trafia w sam środek ludzkiej cywilizacji – rozkwitającej w dobie rewolucji technologicznej – której przedstawiciele zapomnieli o bogach i poświęceniu Przedwiecznych. Posthumus ma tylko jeden cel: odnaleźć zaginionych w przeszłości braci. Tymczasem mroczne siły upominają się o swoje. Ziarno Światła wkrótce zostanie poddane ostatecznej próbie wiary…

Świat po raz kolejny sięga po Posthumusa

Jak już napisałem we wstępie, akcja dzieje się 500 lat po wydarzeniach z pierwszej części. Jeśli nie czytaliście jej, to wystarczy wam wiedzieć tyle, że nasz bohater – Posthumus Piąty, przesiedział w Widmowym Świecie – bardzo niebezpiecznej planecie (która robiła za jego więzienie), ogromny szmat czasu. Tak wielki, że dla większości współczesnych ras inteligentnych, jego dokonania z pierwszego tomu, to bajki, które opowiada się dzieciom.

Tym samym, kiedy powraca pośród ludzi, nikt mu nawet nie wierzy, że jest TYM POSTHUMUSEM.

Na jego szczęście (czy też nieszczęście… – Ci którzy przeczytają książkę, będą wiedzieć, o co mi chodzi) nie jest on jedyną osobą, która ma ponad pięćsetkę na karku. Jeden z jego kompanów z pierwszej części, również przeżył przez ten cały czas i pomaga mu wrócić do świata żywych.

Problem w tym, że ten powrót wcale taki łatwy nie jest. Jak to mawiają w Falloucie „Wojna, wojna nigdy się nie zmienia”. Tym samym, nie dość, że pojawiają się osoby chcące wykorzystać bohatera dla swoich własnych celów, to na dodatek, jemu samemu ciężko pogodzić się z tym, że większość jego dotychczasowych starań, po prostu szlag jasny strzelił.

Mało wam? No to jedziemy dalej i dorzucamy do tego wszystkiego nowe nemezis. Tropem Posthumusa zaczyna podążać Kaptur z cieni, niebezpieczny jegomość, co jak się gdzieś tylko pojawi, to zostawia trupy i zgliszcza.

Podsumujmy to wszystko:

  • Mamy dawno zapomnianego bohatera;
  • Który wraca po pięciuset latach;
  • Nikt nie wierzy, że to naprawdę on;
  • Jak ktoś wierzy, to chce go wykorzystać do własnych celów;
  • Wojny toczą się w najlepsze;
  • Nowe nemezis rusza jego śladem.

Trzeba przyznać, tutaj nie będzie nudno!

Bohaterowie, których od razu polubiłem!

Element, jaki chcę na początku poruszyć, to bohaterowie. Bo tutaj jest naprawdę o czym opowiadać.

Mamy plejadę przeróżnych osobistości, tych dobrych, tych złych, naiwnych, praworządnych i krętaczy. Do wyboru do koloru. Najlepsze jednak w tym jest to, że o każdej z nich równie przyjemnie mi się czytało. Czy był to stary druh Posthumusa, czy pasożyt rzucający kąśliwe komentarze, czy też żołnierze i jajogłowi. Ciężko było mi znaleźć postać, o której mógłbym powiedzieć, że była po prostu kiepska (no może poza Kapturem z cieni, ale on dostanie osobny akapit).

Książka zaczyna się od rozmów Posthumusa z Nektarem, swoistym pasożytem żyjącym w ciele tego pierwszego. Ich dialogi przybliżają nam nieco wydarzenia z pierwszej książki, jak i przedstawiają planetę, jaką jest Widmowy Świat. Pierwsze strony to całkiem dobry początek książki, jest trochę dialogu, jest trochę walki z istotami zamieszkującymi planetę i niezwykłe wydarzenie, które sprawi, że bohater ów miejsce opuści.

Sam start, zachęca do dalszego czytania.

Na samym początku poznajemy również kaprala Simmonsa i kaprala Oaklanda – dwa przeciwstawne żywioły. Jeden to egoistyczna szumowina nadużywająca swojej władzy, drugi za to jest obdarzony nieco większą empatią i poczuciem obowiązku. No i już na starcie zaczyna się bardzo dobrze, obaj kaprale są ciekawe wprowadzeni i też poprowadzeni. Z zainteresowaniem śledzi się rozwój relacji między nimi i też, podobnie jak Posthumus i Nektar, służą za bohaterów wprowadzających czytelnika w świat książki.

Im dalej zagłębiamy się w historię, tym więcej różnych postaci się pojawia. Poznamy paru naukowców, jedną przedstawicielkę rasy otuljan, która praktycznie stawała się tam główną bohaterką i mega przyjemnie czytało się o wydarzeniach z jej udziałem, jak i wojaków z oddziału Krwawych Pięści. Ci ostatni kojarzyli mi się nieco z Mandalorianami/Klonami z Gwiezdnych Wojen (ale na pewno nie z tymi nowymi Szturmowcami!) i chyba dlatego tak szybko ich polubiłem.

Nie można też zapomnieć o łowcach, którzy mimo że pojawili się dość późno, to też dostali nieco fajnej ekspozycji.

Ogólnie rzecz ujmując, do bohaterów ciężko mi się przyczepić, bo było ich sporo, byli różnorodni, no i Nikolas Razmuk poświęcił odpowiednio dużo miejsca w książce, żeby nam ich wszystkich porządnie zaprezentować.

Nie było czegoś takiego, że jakiś „ktoś” chodzi z bohaterem, a my się zastanawiamy po co on tam jest, każdy coś od siebie wnosił.


Nikolas Razmuk

Polak, który w 1993 roku urodził się we Francji. Twórca uniwersum „Nieznanych Bogów”, w skład którego wchodzą powieści z serii „Ziarno Światła” oraz podcasty pt. „Dziennik Wintersa”. Były basista zespołu rockowego i pianista samouk, w wolnym czasie zajmuje się rzeźbieniem masek. Z zamiłowania psycholog, który odnalazł w pisaniu pasję i sposób na opowiedzenie historii pełnych intryg i tajemnic. Swoją debiutancką powieść „Ziarno Światła”. Przebudzenie, wydaną w 2019 roku, tworzył już od wczesnych lat szkolnych.


Nawet jeśli bez końca mogę chwalić bohaterów pozytywnych, to tego samego nie mogę niestety powiedzieć o głównym złym!

Spodziewałem się więcej po Kapturze z cieni

Jak już wspomniałem, Kaptur z cieni, to główne nemezis naszego bohatera. Stąpa mu cały czas po piętach i sieje zniszczenie gdzie się tylko pojawi. Chciałem się dowiedzieć jak najwięcej o tej postaci, chciałem zobaczyć jakieś epickie starcie Kaptura z Posthumusem czy po prostu coś jeszcze o nim poczytać. Niestety, ale Kaptura musimy zostawić sobie na trzeci tom, było go tam tyle co kot napłakał i wszystko sugeruje, że dopiero wskoczy na pierwszy plan w dalszych przygodach. Co dla mnie jest trochę minusem. Bo książka zaczyna się świetnie, w środku ma wzloty i upadki, ale właśnie perspektywa nadchodzącego Kaptura trzyma nas cały czas przy lekturze, ale na koniec nie ma jakiegoś epickiego finału, tylko trzeba czekać na to do trzeciego tomu.

Książka Ziarno Światła – Zachwianie wiary była przez ostatnie dni moim niezastąpionym kompanem w podróżach komunikacją miejską. No i muszę wam powiedzieć, że już dawno podróż tramwajem czy autobusem, nie mijała mi w tak zawrotnym tempie!

Jednak muszę przyznać, że Ziarno Światła – Zachwianie wiary, to naprawdę ciekawa książka

Wiadomo, ma swoje wady: gdzieś przywali takim infodumpem, że nie chce się tego czytać, albo dla odmiany nagle cała akcja wydarzy się w jednym akapicie.

Był taki jeden moment, gdzie jednemu wbili hak, drugi złapał za broń, powalczyli, pouciekali, pokrzyczeli i popłakali – wydawać by się mogło, że zrobili nie wiadomo ile, a to w kilku zadaniach było zawarte. Jakieś może pół kartki.

Z kolei wątek z Karlaxem i Kłami Wojny (czyli mniej więcej gdzieś w środku książki), który był naprawdę malutki, to ciągnął mi się strasznie… Jak dostałem ścianę opisów, dosłownie 5 stron książki bez żadnego dialogu czy czegokolwiek, tylko opis życia typa, który w ogóle mnie nie obchodzi, to aż zrobiłem sobie przerwę od czytania.

Na szczęście, kiedy już na scenę wchodzili Posthumus, Oakland, Otuljanka czy potem też Hammond, to czytałem strona za stroną, nie patrząc na to, że zaraz przejadę swój przystanek 😉

Dlatego, mimo że gdzieś tam jest miejsce na poprawę warsztatu, to świat, bohaterowie i historia, są tak bardzo wciągającymi elementami, że nie tylko wziąłem tę książkę na patronat pustkowia.pl, ale też po prostu dobrze się bawiłem podczas czytania.

Nie mogę się doczekać kolejnego tomu, bo ten niestety nie zamyka zaczętych wątków, tym samym trzeba czekać na rozwój wydarzeń i spięcie historii poszczególnych bohaterów w kolejnej książce. Miejmy nadzieję, że ta szybko się pojawi 🙂

Konkurs!

Jeśli też chcecie poznać historię opisywanej tutaj książki, to mam dla was 3 egzemplarze Ziarno Światła – Zachwianie wiary!

Co trzeba zrobić, żeby zawalczyć o darmowy egzemplarz książki? Odpowiedzieć na pytanie:

Za co lubię science ficiton?

3 najciekawsze odpowiedzi zostaną nagrodzone książkami. Maila z odpowiedzią ślijcie na kontakt@pustkowia.pl a w tytule wpisujcie „Ziarno Światła – konkurs”. Na odpowiedzi macie czas do 20.06.2022!